Życie w czasie pandemii przeniosło się do sieci – i to zarówno życie towarzyskie, jak i biznesowe. Na początku roku, w efekcie sytuacji związanej z koronawirusem, ruch w Internecie wzrósł o 30%-40%. To do Internetu przenieśliśmy wiele codziennych czynności, jak: zakupy żywności, odzieży, elektroniki, ale też wizyty w banku, u ubezpieczyciela, czy realizację przesyłek. Muzea udostępniły możliwość wirtualnego zwiedzania, platformy filmowe specjalne pakiety na czas kwarantanny, artyści grali koncerty online, a spotkania ze znajomymi realizowaliśmy na czatach wideo.

 REKLAMA 
 Wdrażasz KSeF w firmie 
 
Niestety wiele portali internetowych i aplikacji nie było przygotowanych na taki wzrost ruchu, czego skutkiem były przerwy w dostawie usług. Najdobitniejszym przykładem była sytuacja kryzysowa u światowego potentata, Microsoftu, którego serwery nie wytrzymały obciążenia wynikającego z ogromnego zainteresowania aplikacją Teams, co poskutkowało przerwami w dostępie do usługi. Zwiększony ruch w sieci był także wyzwaniem dla firm telekomunikacyjnych, dla których oznaczało to konieczność przesłania większej ilości danych. Efektem było zwolnienie łącz internetowych w godzinach szczytu.

Z biznesowego punktu widzenia na pewno skorzystały firmy zajmujące się sprzedażą internetową, które były przygotowane zarówno od strony technicznej, jak i organizacyjnej –na zwiększone zamówienia, jak i na konieczność przestrzegania nowych procedur związanych z realizacją wysyłek. Zresztą efekty tych zabiegów widzimy też dziś w tzw. realu – niektóre sieci odzieżowe rozważają, czy całej sprzedaży na dłuższy czas nie przenieść do Internetu (zwłaszcza wobec obowiązujących dziś obostrzeń związanych z przymierzaniem ubrań).

Większe szanse na przetrwanie sytuacji kryzysowej mają z pewnością firmy, które już wcześniej przeprowadziły transformację cyfrową. Z kolei dla IT czas pandemii wiązał się i wiąże nadal z… dodatkową pracą. Systemy informatyczne muszą być dostosowane do nowych potrzeb klientów, zapewniając im dostęp do nowoczesnych rozwiązań internetowych, m.in. umożliwiających pracę zdalną. Z obserwacji wiemy, że tylko firmy o odpowiednim poziomie cyfryzacji radzą sobie z tym bez przeszkód. Reszta musi polegać na nowych rozwiązaniach, do których jest przygotowana w niewielkim stopniu. A to dla branży IT oznacza konieczność prowadzenia szkoleń i wdrażania nowych rozwiązań w trybie przyspieszonym.

Już dziś można jednak zauważyć, że istotną przewagę miały firmy, które działają w oparciu o rozwiązania chmurowe, z definicji dostępne zdalnie. W przeciwieństwie do przedsiębiorstw, które wybrały rozwiązania on-premise mogły one w zasadzie od razu przejść na zdalny tryb pracy, bez żadnego dodatkowego przygotowania. W środowisku SAP od dłuższego czasu można zauważyć duży nacisk na rozwiązania chmurowe, jak np. SAP SuccessFactors.

Zazwyczaj podkreślanymi zaletami wyboru rozwiązania chmurowego były między innymi krótsze czasy implementacji, niższy koszt całkowity wdrożenia czy brak konieczności konfigurowania połączenia VPN z siecią firmy w przypadku pracy zdalnej. Teraz dojdzie do tego jeszcze jedna zaleta – potwierdzona w czasie ostatnich miesięcy – bezproblemowe przejście na pracę zdalną w sytuacji pandemii oraz możliwość udziału w szkoleniach, kontroli aktywności pracowników czy sprawnego raportowania dzięki aplikacjom mobilnym.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że zarówno rozwój e-commerce, jak i rozwiązań chmurowych oferujących nowoczesne narzędzia do realizacji procesów biznesowych to dwa trendy rozwoju branży, które umocniły się w czasie pandemii. Oznacza to, że nadal będziemy poszukiwać dobrych specjalistów, którzy będą mieć więcej pracy, bo – jak przypuszczam – wiele firm już teraz rozpocznie przygotowania na przewidywany na jesień drugi etap epidemii.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:


Back to top